Zmęczony upałem starzec sprzedawał lody. Kupili od niego wszystkie, a potem zebrali dla niego pieniądze, by już nigdy nie musiał tego robić
Autor Olga Szmańda - 19 Sierpnia 2020
Emeryt, który dorabiał sobie, pracując jako lodziarz, miał niesamowitą przygodę. Pozornie zwyczajny dzień w pracy okazał się na tyle niezwykły, że kompletnie odmienił całe jego życie. Niesamowicie wzruszająca historia, która roztopi lód najtwardszych serc.
Emeryt jak co dzień wyruszył w swoją trasę z lodami. 70-latek pchał wózek po jednej z dzielnic Chicago. Tym razem był to Dzień Ojca, a więc data wyjątkowa. I właśnie wtedy pewien dobry Samarytanin okazał kawał serca i wykazał się nie lada kreatywnością, aby wyciągnąć starszego mężczyznę z upału. Ciężka codzienna praca wreszcie miała dla niego dobiec końca, ponieważ dzięki wielkoduszności ludzi otrzymał szansę przejścia na zasłużoną emeryturę.
Emeryt roztopił lód ludzkich serc
Rosario Del Real pracował ciężej niż wielu ludzi nawet w połowie jego wieku. Do końca tego miesiąca pracował jako cieśla. Ponieważ kontuzja zmusiła go do oderwania się od zawodu, zaczął pchać wózek z lodówką ulicami, sprzedając sąsiadom lody. Don Rosario, jak jest pieszczotliwie nazywany, urodził się w Meksyku w Zacatecas i nosi swój tradycyjny garnitur vaquero, kowbojski kapelusz i pas. Tak ubrany sprzedaje swoje mrożone smakołyki.
Ten dzień był typowym wakacyjnym popołudniem dla ojców w całych Stanach Zjednoczonych, ale dla Don Rosario był to „kolejny dzień w biurze”. Mężczyzn pchał wózek paletowy po okolicy. Ponieważ Oscar Gonzalez i jego przyjaciel Victor Dominguez organizowali grilla z okazji Dnia Ojca dla swoich rodzin, zaprosili do siebie sprzedawcę z lodami.
Zebrani tam ludzie postanowili wykupić wszystkie palety z koszyka Dona Rosario, aby mógł wrócić do domu i odpocząć. Jeden z ich przyjaciół nagrał film o sprzedaży w upale i opublikował go w aplikacji TikTok. Po tym, jak wideo stało się popularne, rodzina wykorzystała rozgłos, aby rozpocząć zbiórkę pieniędzy, która mogłaby pomóc imigrantowi przejść na emeryturę.
Początkowym celem było zebranie 10 tys. dolarów dla ich nowego przyjaciela, ale hojni nieznajomi z całego świata wysłali ponad 62 tys. dol. Zanim emeryt dowiedział się, że jego nowi przyjaciele zebrali ogromną sumę, którą chcą przeznaczyć na jego emeryturę, Don Rosario wyznał, że tego dnia zalał się łzami już z powodu pierwszej formy pomocy, która polegała na wykupieniu od niego wszystkich lodów.
- Nie lubię siedzieć w domu, nic nie robiąc i bez celu - powiedział w późniejszym wywiadzie dla Chicago Tribune. - Ale nie mam dość, aby kiedykolwiek móc podziękować rodzinie, która mi to zrobiła; bardzo mnie to uszczęśliwiło - dodał starszy pan, który już teraz nie będzie musiał pracować, choć przyznaje, że nie zamierza też siedzieć bezczynnie w domu.
Historia uroczego emeryta
Don Rosario po raz pierwszy przyjechał do Stanów Zjednoczonych w 1969 roku. Obywatelem USA został w roku 1979. Mówi, że kiedy po raz pierwszy przybył do kraju, jego rodzina była tak biedna, że mogli zjeść jeden posiłek dziennie. Po kilku latach w Kalifornii oraz pracy na ranczach i fabrykach w Teksasie oraz Oregonie w końcu mógł osiedlić się w Chicago i kupić dom, w którym on i jego żona wychowali troje dzieci. W końcu w 2015 roku skończył spłacać dom.
Dzisiaj grzeje:
1. Tysiące Polaków mogą ubiegać się o bezzwrotną dotację. Łatwo z niej skorzystać
2. Szumowski kłamał ws. respiratorów dla WOŚP?
Don Roasario mówi, że pewnego dnia planuje wrócić do Zacatecas. Kiedy tam dotrze, pierwszym punktem jego programu jest wizyta w Sanktuarium Matki Bożej z Guadalupe, aby podziękować Bogu za to, że tylu nieznajomych było dla niego tak wielkim błogosławieństwem w ostatnich tygodniach. Mimo że z pewnością może teraz odpocząć i cieszyć się swoją emeryturą, mówi, że będzie kontynuował pracę, ponieważ przynosi mu ona wiele satysfakcji.