Wybudził się po 12 latach ze śpiączki. To, co powiedział, zdumiało wszystkich

Autor Olga Szmańda - 9 Sierpnia 2020

Śpiączka towarzyszyła mu przez 12 lat życia. Mimo pełnej świadomości, mężczyzna nie mógł poruszyć choćby palcem u nogi. Lekarze nie dawali mu szansy na wybudzenie, nikt też nie podejrzewał, że gdzieś w środku walczy on o uwagę od świata. Choroba zmieniła go na całe życie, a to, co powiedział po przebudzeniu, zaskoczyło wszystkich.

W wieku 12 lat Martin Pistorius był zdrowym chłopcem. Jego choroba zaczęła się niewinnie, od powrotu do domu z bólem gardła. Wtedy nikt nie podejrzewał, że zwykłe objawy mogą doprowadzić do tragedii. W ciągu kilku miesięcy od wystąpienia tych symptomów, Martin zaczął tracić apetyt, był przemęczony i poruszał się z dużą trudnością. Lekarze badający chłopca byli bezradni. Jego stan, mimo wielu badań i opieki, pogarszał się. Nie tylko tracił swoją władzę nad ciałem, ale także nad umysłem. Po latach mężczyzna wspomina, że w tamtym czasie tracił każdą umiejętność, którą zdobył. Jego mózg i świadomość przestawały pracować. Podczas kolejnego etapu choroby chłopak przestał rozpoznawać twarze bliskich.

Lekarz przeżył śmierć kliniczną i twierdzi, że był w niebie. Opowiada jak tam byłoCzytaj dalej

Mimo wielu diagnoz, lekarze podejrzewali, że może być to gruźlica lub kryptokokoza. Niestety, ale żadne podawane leki nie pomagały chłopcu, a pomysły lekarzy zaczęły powoli się wyczerpywać. Jego stan zdrowia był jedną wielką zagadką, a sam 12-latek każdego dnia słabł i coraz częściej zasypiał. Wszystko pewnego dnia nasiliło się tak bardzo, że usnął na lata.

- Postęp medycyny od momentu, w którym zachorowałem jako dziecko, jest oszałamiający. Mimo tego wciąż nie można wyjaśnić, co się ze mną stało. Oprócz potwierdzenia obecności prątków gruźlicy i kryptokoków w moim organizmie, nie postawiona żadnej rozstrzygającej diagnozy - wyjaśnia Martin Pistorius.

Śpiączka bez końca

Lekarze nie dawali złudnej nadziei rodzinie Martina. Przygotowywali ich na najgorsze. Nie chcieli mówić rodzicom, że dziecko może się wybudzić, bo w trakcie kolejnych miesięcy stan śpiączki Martina się pogłębiał. Przez kolejne trzy lata przebywał w stanie totalnego uśpienia. Otoczenie z pewnością nie spodziewało się tego, co mogą przynieść kolejne dni.

Martin po trzech latach zaczął się wybudzać, jednak nie reagował na otoczenie. Nie wykonywał też żadnych świadomych ruchów czy gestów. Potrafił tylko samodzielnie oddychać i przyjmować pokarmy podawane przez opiekunów. Niestety nie udało mu się wtedy nawiązać żadnej relacji z otoczeniem.

Śpiączka była jego narodzinami

W trakcie stanu wegetatywnego u chłopaka nikt nie podejrzewał, że w jego świadomości mogą zachodzić jakiekolwiek zmiany. Natomiast Martin opisuje swoje doświadczenie jako narodziny dziecka. Mniej więcej w wieku 16 lat zaczął zdawać sobie sprawę z tego, co znajduje się wokół niego. Proces odzyskiwania świadomości trwał trzy lata i dopiero w wieku 19 lat stał się całkowicie przytomny. Niestety rodzice ani personel medyczny nie byli w stanie zauważyć zmian, jakie w nim zachodziły. Mimo odzyskania świadomości, Martin nie mógł panować nad swoim ciałem. Tym samym nie potrafił zakomunikować innym, że wybudził się już ze stanu śpiączki. Stan ten w medycynie nazywany jest syndromem zamknięcia.

Chłopak musiał czekać aż 6 lat od momentu uzyskania świadomości, by w jakikolwiek sposób porozumieć się z rodziną. Gdy skończył 25 lat, był w końcu na tyle silny, by porozumieć się z ludźmi znajdującymi się w szpitalu. Pierwszymi odruchami, jakie mógł wykonywać, było poruszanie szyją i uśmiech. Rodzina wciąż jednak traktowała to jako odruchy bezwarunkowe, które nie świadczą o jego wyzdrowieniu.

Pierwszą i jedyną osobą, która uwierzyła w jego wyzdrowienie była Virna, opiekunka i aromaterapeutka. Kobieta regularnie opiekowała się chłopakiem. W trakcie ich spotkań bardzo często rozmawiała z nim i to właśnie wtedy zauważyła regularne odpowiedzi udzielane w specyficzny sposób. Pojęła, że jego znaki to próba rozmowy i zakomunikowania, że Martin jest świadomy. Virna nakłoniła więc rodziców Martina do zbadania chłopaka w Centrum Alternatywnych i Wspomaganych Metod Komunikacji na uniwersytecie w Pretorii. Tam lekarze potwierdzili jej przypuszczenia. Za pomocą ruchu gałek ocznych ustalono, że chłopak jest świadomy i może się porozumiewać. Wtedy też Martin otrzymał swój pierwszy komputer. Dzięki maszynie był w stanie „rozmawiać” ze swoim otoczeniem. Program komputerowy zawierał szereg słów, które chłopak mógł wybierać, a następnie korzystać z syntezatora mowy do ich odczytywania. W trakcie tego wszystkiego chłopak odzyskał też czucie w prawej ręce. To pomogło mu samodzielnie obsługiwać maszynę.

- Jestem ogromnie wdzięczny za to, że w ciągu ostatnich lat odzyskałem władzę w prawej ręce i wzmocniły się moje górne części ciała. Wciąż nie wiem, czy odzyskam więcej funkcji. Nikt jednak nie wie, co kryje przyszłość. Jeżeli mam być jednak szczery, nie zaprząta mi to głowy - staram się po prostu czerpać przyjemność z życia - wyjaśnia Martin.

Nowe życie Martina

Dla Martina możliwość korzystania z programu komputerowego była jak otrzymanie nowego życia. Codzienne godziny spędzane przed urządzeniem uświadomiły jego rodzinie, jak duże zdolności informatyczne ma chłopak. Rozwijanie ich stały się nowym celem w jego życiu. W wieku 27 lat postanowił zgłębić swoje zainteresowania z zakresu informatyki. Dzięki nauce dzisiaj samodzielnie projektuje strony internetowe.

Martin w wieku 33-lat poznał swoją obecną żonę Joannę. Para pierwszy raz spotkała się w trakcie przypadkowej rozmowy mężczyzny z siostrą na Skype. Mężczyzna zauważył wtedy piękność z Europy na kamerce internetowej za plecami siostry. Po wielu rozmowach oboje spotkali się i zakochali, a teraz są szczęśliwym małżeństwem. Martin z ekscytacją mówi o swojej żonie i ich planach na przyszłość. Nie wyklucza założenia rodziny i posiadania dzieci. Pytany przez Aleksandrę Gołąb z portalu onet.pl o swoją rodzinę, odpowiada: "Chciałbym odnieść na tyle duży sukces, by moja żona nie musiała pracować i żebyśmy mogli kupić dom, w którym, jeśli Bóg pozwoli, wychowamy dzieci. Oczywiście chciałbym zmienić na lepsze świat, ale jeżeli tylko będę mógł wieść dobre życie i być świetnym mężem, będę szczęśliwy."

Wybudzony ze śpiączki postanowił nie tylko zająć się rozwojem naukowym, ale także intelektualnym. Napisał książkę autobiograficzną pt. „Chłopiec duch” dzięki, której mógł przybliżyć światu swoją historię.

Dzisiaj grzeje:
1. Wnuczka zrobiła babci makijaż i odmłodziła ją o kilkadziesiąt lat. Niewiarygodna metamorfoza seniorki. Nagranie zwala z nóg
2. Jakie maseczki są najbardziej skuteczne i czy przyłbica daje ochronę?

- Napisanie "Chłopca-ducha" było cudownym doświadczeniem, choć bardzo dużo to ode mnie wymagało, a momentami było niezwykle bolesne - szczególnie w momentach, gdy musiałem zmierzyć się z przeszłością i rozdzierającą serce traumą. Dało mi to jednak poczucie ulgi i miało działanie terapeutyczne. Wreszcie mogłem zostawić to za sobą i mieć nadzieję, że być może książka pomoże również innym – wyjaśnia Martin.

Następny artykuł