Serce 12-letniego Jarka nie biło przez pół godziny. Nagle wydarzyło się coś, w co wciąż trudno uwierzyć
Śmierć, której doświadczył 12-letni Jarosław Erygin prawie zakończyła się tragicznie. Dziecko było nieprzytomne i nie wykazywało oznak życia aż przez pół godziny. Następnie przywrócono mu akcję serca. Lekarze walczyli o jego życie mimo, że już prawie znalazł się na tamtym świecie. Szanse na przeżycie w takich przypadkach są minimalne, jednak Jarosław okazał się wyjątkowym chłopcem, który powrócił do żywych.
Śmierć dziecka jest jedną z najgorszych rzeczy, jaka może przydarzyć się rodzicowi. Nikt, zakładając rodzinę nie spodziewa się, że jego dziecka może zabraknąć na świecie. Niestety niejednokrotnie bardzo chore pociechy odchodzą ze świata w bardzo szybkim tempie. Żaden z rodziców nie spodziewa się i nie podejrzewa tak tragicznego wypadku jaki przydarzył się Jarosławowi. Nastolatek doznał tragicznych przeżyć, mimo których nadal jest ze swoją rodziną. Jego historia pokazuje, że zdarzają się cuda wśród przypadków ludzi dotkniętych śmiercią.
Śmierć zajrzała w oczy małemu chłopcu
Według informacji podanych przez lekarzy, którzy zajmowali się chłopcem, sytuacja podobna do tej nie ma praktycznie miejsca. To, co wydarzyło się w życiu nastolatka, jest sytuacją jedna na milion.
Mały Jarosław Erygin położył się pewnego wieczoru jak zwykle do swojego łóżka. Niczego niespodziewająca się mama, po kilku minutach od zaśnięcia chłopca weszła do jego pokoju. Niestety kobieta zauważyła, że jej syn nie oddycha i potrzebuje pomocy. Od razu wezwała karetkę pogotowia a wujek chłopca rozpoczął akcję ratunkową. Mężczyzna wykonywał masaż serca do przejazdu medyków. Następnie sanitariusze zabrali dziecko do karetki, gdzie dalej w trakcie jazdy próbowali przywrócić mu akcje serca. Rokowania były minimalne, mimo to Jarosław przeżył.
Dzisiaj grzeje:
1. Niesamowite odkrycie po 44 latach. Anna Jantar napisała wzruszające słowa w dniu narodzin Natalii Kukulskiej
2. Skazał piękną klacz na śmierć. Wolontariusze błagają o pomoc, zostały ostatnie godziny
Dziecko po trafieniu do szpitala nadal było resuscytowane i finalnie nastolatek powrócił do żywych. Matka chłopca, która nie miała nadziei na odratowanie syna, była w szoku. Jak podali lekarze, którzy zajęli się Jarosławem, jego przypadek jest jednym na milion. Dziecko było martwe przez pół godziny, a akcja przywracająca bicie serca i sprowadzenie go do żywych, łącznie trwała ponad półtorej godziny. Według medyków ze szpitala, jego przypadek jest jednym na milion spośród tych opisywanych w książkach lekarskich. Teraz dziecko rehabilituje się i wraca do zdrowia. Rokowania rehabilitantów i sanitariuszy są bardzo obiecujące. Nastoletni Jarosław wróci do zdrowia, tak jak powrócił do życia.
ZOBACZ TAKŻE:
- Masz w domu psa? Szykuj portfel, już zdecydowane
- Mężczyzna uratował psa rasy beagle przed uśpieniem. Pies podziękował mu w niezwykły sposób
- Jeszcze niedawno był wart 20 zł. Teraz za jeden wyjątkowy banknot dostaniesz kilka tys. złotych
- Bezdomny trafił do szpitala. Wkrótce lekarze zorientowali się, że mężczyzna nie jest sam
- Adoptowali ją, gdy miała 8 miesięcy. Teraz szczera radość dziewczynki z zespołem Downa podbija serca internautów
- Milionerzy: Dostał niezwykle ciężkie pytanie za 40000 zł. Znasz poprawną odpowiedź?
Źródło: pl.sputniknews.com
Następny artykuł