Grzegorz Czerwicki
Fot. Grzegorz Czerwicki / Facebook
Autor Kamila Krótka - 16 Grudnia 2020

Znalazł się w areszcie, jego siostrę oddano do adopcji. Po 12 latach Grzegorz przypadkiem odzyskał utraconą więź

Historia Grzegorza Czerwickiego (33 l.) z jednej strony wzbudza w nas pewne niedowierzanie, a z drugiej strony daje ogromną nadzieję na to, że każdy może zmienić się na lepsze. Ten mężczyzna pokazał coś, co dla wielu z nas wydaje się niewyobrażalne - jak zacząć życie od nowa mimo przeszłości pełnej pomyłek.

Grzegorz Czerwicki z Nowego Sącza przeżył w swoim życiu znacznie więcej niż niejedna przeciętna osoba. Pobyt w zakładzie karnym, utrata kontaktu z rodziną… To wszystko odebrało mu nadzieję. Jednak potem wydarzyło się niemożliwe.

Grzegorz Czerwicki na granicy

Grzegorz Czerwicki trafił do więzienia w wieku 18 lat. Był wówczas uzależniony przede wszystkim od amfetaminy, ale i innych używek. Miał za sobą traumatyczne dzieciństwo w domu, gdzie królowały alkohol i przemoc.

Jego droga przestępcza zaczęła się już w wieku 9 lat. Przez kolejne lata dokonywał coraz większych kradzieży i napaści, potem doszedł do tego handel narkotykami. Wszystko to sprawiło, że Grzegorz zupełnie pogrążył się w poczuciu zagubienia. Przez pewien okres mieszkał na ulicy, ma też za sobą próbę samobójczą. W końcu trafił do Zakładu Karnego. Łącznie spędził w nim 12 lat.

- To było w Zakładzie Karnym w Tarnowie - wspomina Grzegorz Czerwicki dla dts24.pl. - Mama przyjechała z Marysią* na ostatnie widzenie ze mną. Zapowiedziała, że więcej nie przyjadą, bo ich na to nie stać. Przez trzy godziny bawiłem się z Marysią w sali widzeń.

Panna młoda śpiewa dla rodziców. Wideo sprawia, że nie można opanować łez wzruszenia, coś pięknegoPanna młoda śpiewa dla rodziców. Wideo sprawia, że nie można opanować łez wzruszenia, coś pięknegoCzytaj dalej

Potem Marysia, jego siostra, została oddana do adopcji. Jej rodzice przez alkohol nie potrafili sprawować nad nią opieki. Po wyjściu z zakładu Grzegorz próbował znaleźć siostrę, jednak w ośrodkach pomocy społecznej nikt nie chciał z nim rozmawiać: “Dzisiaj się nie dziwię dlaczego. Byłem wówczas innym człowiekiem niż dzisiaj, byłem świeżo po wyjściu z zakładu karnego po pierwszym wyroku. Posługiwałem się specyficzną gadką, która tu nie nadaje się do cytowania. Byłem łysy i napakowany, byłem w cugu bandyckiego życia.”

Obrazy Świat RadosciPoszukiwanie drogi

Po drugim wyroku Grzegorz był “kompletnie innym człowiekiem, który przyjaźnił się z Jezusem”. Znalazł wsparcie u ludziach z Nowego Sącza, którzy zapewnili mu mieszkanie i pracę na początek. W dalszym ciągu szukał siostry, jednak ponownie bezskutecznie.

Rozpoczął pracę w wydawnictwie i agencji RCTK “Rób To Co Kochasz”. Jeździł do zakładów karnych, ośrodków wychowawczych czy szkół. W ramach jednego z takich spotkań znalazł się w jednej ze szkół na Podhalu.

- To był dzień jak co dzień. Na spotkaniu miało być dużo młodzieży, ale z jakichś powodów zmieniły się plany i przyszły tylko dwie klasy wcześniej nieplanowane. Klasyczne półtorej godziny, z tą tylko różnicą, że oprócz treści przewidzianych programem, dodałem na koniec „…i jeszcze coś wam powiem” - mówi dla tygodnika.

Dodał, że miał siostrę, która została adoptowana i modli się, aby ją odnaleźć. Gdy się pakował, poprosiła go do pokoju pani pedagog. Była tam też zapłakana dziewczyna.

- Powiedziała mi, że jako dziecko też została adoptowana, że wcześniej mieszkała w Krakowie i że też szukała swojego starszego brata - opowiada.

Okazało się, że w dokumentach adopcyjnych znajduje się imię i nazwisko, dawny adres zamieszkania mamy Grzegorza oraz jego data urodzenia. Bez wątpliwości była to jego siostra. Po 15 latach od ostatniego spotkania po prostu wydarzył się cud.

Masz pozytywnego newsa, zdjęcie lub wideo? Napisz do nas na redakcja@swiatradosci.pl

Artykuły polecane przez redakcję Świat Radości:

źródło: rtck.pl / dts24.pl / Grzegorz Czerwicki - Facebook

Następny artykuł